czwartek, 31 grudnia 2015

Zielona panna

Tak, tak, powinny być sylwestrowe dekoracje a ja tu z choinką jeszcze ;)

Zabawa w kotka i… Smerfetki

Oto co udało się uchwycić.
Kotka wygrzewała się w zimowym słońcu, które jak wiadomo zbyt gorące nie jest. Potrzebny był wspomagacz. Wykorzystała okno stojące przy ścianie garażu, która też musiała oddawać nieco ciepła bo jest metalowa.

Wygrzewanie

Takiej okazji nie mogłam przegapić ;)

Jeszcze przed Wigilią dotarła do mnie przesyłka z Naszej Księgarni. W sumie trafiłam na wyprzedaż u nich przez przypadek. Nawet już nie pamiętam czego szukałam na stronie Naszej Księgarni i rzuciła mi się w oko zakładka - wyprzedaże :D Stwierdziłam, że zajrzę. I to właśnie ciekawość doprowadziła mnie do kupna czterech książek. Nie mogłam się oprzeć bo ceny były naprawdę korzystne.

Stosik z Naszej Księgarni.

wtorek, 29 grudnia 2015

Śniegowe migawki

Poranek sprawił miłą niespodziankę. Zawsze po przebudzeniu wyglądam przez okno i dziś me oczy ujrzały niewielką wprawdzie, ale zawsze, ilość śniegu na polach. Więc zapędziłam Męża do zjedzenia śniadania a zaraz potem złapałam za aparat i pognałam do ogrodu ;)
Oto co udało mi się uwiecznić.

Słów kilka o Vivien Leigh

Anne Edwards, Vivien Leigh, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2014
 
Uff!!! Udało mi się dobrnąć do końca biografii Vivien Leigh. Przyznaję, że nieco wysiłku mnie to kosztowało. Bynajmniej nie z powodu objętości (bo to jedynie 351 stron), ile z powodu irytującego sposobu pisania pani Edwards.

Vivien Leigh jako Scarlett O’Hara była niepowtarzalna. I głównie jako ta postać funkcjonowała w „moim świecie”. Nie powiem, że jestem jej fanką, bo widziałam tylko jeden film z jej udziałem. Nie znałam też zbyt wielu faktów z jej życia. Ale opis na okładce książki „Vivien Leigh” i sama okładka zachęciły mnie do bliższego zapoznania się z tą aktorką i jej rolami. Książka mnie zaskoczyła ale niestety nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

„w Szczepana”

Sobotnia aura była bardziej wiosenna niż zimowa, skorzystaliśmy z tego i wybraliśmy się na spacer nad Zalew Zemborzycki.
Sporo wody upłynęło w Bystrzycy od mojej ostatniej wycieczki w tamte okolice ;)
Nieco się tam pozmieniało, nie jestem w stanie powiedzieć czy na lepsze czy gorsze. Sam zalew jak i jego okolice najbardziej tętnią życiem latem. Ale spacer jest przyjemnością o każdej porze roku.

niedziela, 27 grudnia 2015

Smacznie

Pomimo okresu świątecznego nie będzie o potrawach bożonarodzeniowych.
Będzie o daniu, które dosyć często przygotowujemy, zazwyczaj na kolację. I nie są to owoce morza ;)

Będzie kurczak, oliwa z oliwek, pieczarki, cebula, trzy papryki: żółta, zielona i czerwona, pieprz i jedyny dodatek, który może się wydawać nieco bardziej egzotyczny - sos sojowy.

sobota, 26 grudnia 2015

Wigilijny spacer

Po kolacji wigilijnej spacer jak najbardziej wskazany. Podążając tym tropem chwyciłam aparat i wybraliśmy się z Mężem na odkrywanie nocą Starego Miasta :D
Na początku było nieco mgliście, potem mgła zniknęła ale za to zrobiło się dużo chłodniej. Nie powstrzymało nas to jednak od kontynuowania spaceru.

To choinka przed lubelskim Magistratem, nazwana „stożkiem”. Nie jestem pewna od ilu dokładnie lat „gości” na Placu Łokietka. Ale pamiętam z całą pewnością, że przed „epoką stożka” można było podziwiać żywe drzewko.

środa, 23 grudnia 2015

Gałąź, gąsior i lampki choinkowe

Ten pomysł „chodził za mną” od dawna. I jako, że dostęp do gałęzi miałam nieograniczony, gąsiorek też się na strychu znalazł o tyle lampki dokładnie takie jak chciałam znalazłam dopiero teraz przed świętami ;) A musiały być dokładnie takie: kolorowe, okrągłe i małe. Po raz pierwszy zobaczyłam je u mojej przyjaciółki Hani, owinięte dookoła stojaka lampy podłogowej.  Wyglądały, i z tego co wiem nadal wyglądają, rewelacyjnie ;)

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Nowe nabytki

Oczywiście książkowe.

Zamówiłam książki na dzień przed wyjazdem z Hiszpanii, 10 grudnia. A dotarły do mnie dopiero 18 grudnia. Ponad tydzień zajęła realizacja zamówienia. Zaskoczyło mnie nieco, że czas realizacji wydłużył się prawie dwukrotnie w stosunku do poprzednich zamówień. Ale w okresie przedświątecznym to już raczej reguła. Plus dla księgarni bo powiadomiła mnie, wprawdzie bez podania żadnych szczegółów, że czas realizacji ulegnie wydłużeniu.

Stosik nowych nabytków.

Spacerkiem po wsi

Kilka migawek z wczorajszego spaceru. Aura raczej przypomina wczesną wiosnę niż prawie środek zimy. I chyba po raz kolejny, niestety, będziemy mieć zielone Boże Narodzenie.
A ja tak bardzo lubię śnieg zwłaszcza w okresie świątecznym :)

niedziela, 20 grudnia 2015

Do czego służą skarpety? ;)

Odpowiedź wydaje się oczywista: aby nie marzły stopy ;) Ale zwykła para skarpet może sprawić niespodziankę i przeistoczyć się w dwa bałwanki (we dwoje zawsze raźniej).
Para skarpet = para bałwanków ;)

Pareja de "muñecos de nieve". Para bałwanków.

sobota, 19 grudnia 2015

To co misie lubią najbardziej

W moim przypadku są to książki, które przybywają do mojej biblioteczki :D

Po jednym z naszych krótkich wypadów do Kadyksu dołączyły do niej dwie książki. Tak po prostu, zaciągnęłam Męża do księgarni Quorum Libros, w której w trakcie poprzedniej wizyty zakupiliśmy hiszpańskojęzyczny egzemplarz „Ani z Zielonego Wzgórza” (nieco więcej TUTAJ).  Zbytnio się nie opierał, w końcu to jego „wina”, bo to on zabrał mnie do niej po raz pierwszy.

Libros. Moje nowe nabytki.

czwartek, 17 grudnia 2015

Home sweet home… Lublin :D

Tak, już od jakiegoś czasu jesteśmy w Lublinie :D I z pewnością wkrótce wybiorę się na Stare Miasto, aby po raz kolejny je obfotografować.

Tym razem zdecydowaliśmy się lecieć z Malagi, kilka czynników miało wpływ na naszą decyzję.
Po pierwsze, odległość z Kadyksu do Malagi jest zdecydowanie mniejsza niż z Kadyksu do Madrytu.
Po drugie,  dojazd do Malagi jest tańszy niż do Madrytu (wprawdzie czas przejazdu jest taki sam, bo cztery godziny autobusem do Malagi lub cztery godziny szybkim pociągiem (AVE) do Madrytu ale ceny biletów różnią się zdecydowanie).
Po trzecie, samolot lądował na lotnisku Chopina w Warszawie a nie w Modlinie, co jest o tyle ważne, że to pierwsze jest bliżej Lublina, i Tata odbierając nas z lotniska nie musiał spędzić dodatkowej godziny jak to jest w przypadku dojazdu do Modlina. 
I po czwarte, ale nie mniej ważne, bilety lotnicze były duuużo tańsze z Malagi niż z Madrytu.

Vistas al despegar de Málaga. Widoki z wylotu z Malagi.

wtorek, 8 grudnia 2015

Święta (narodowe i kościelne) w Hiszpanii

Jesteśmy w Hiszpanii od początku września a już udało nam się „zaliczyć” dwa długie weekendy, zwane tutaj ‘puente’ (dosł. most). Właśnie jesteśmy w trakcie drugiego ;) Pierwszy powstał na skutek tego, że 1 listopada był w niedzielę, więc dzień wolny został przesunięty na 2 listopada (poniedziałek). Natomiast ten obecny jest nawet dłuższy ;) 6 grudnia (niedziela) był Dniem Konstytucji (‘Día de la Constitución’) więc tak jak i poprzednim razem święto zostało przesunięte na poniedziałek. A z kolei 8 grudnia to Święto Niepokalanego Poczęcia NMP (‘Inmaculada Concepción’), więc kolejny dzień wolny.

Puente de la Constitución de 1812 (Cádiz). Most Konstytucji 1812 (Kadyks).

niedziela, 6 grudnia 2015

Święty Mikołaj w Hiszpanii

Zacznę od tego, że w Hiszpanii Święty Mikołaj nie przychodzi do dzieci (i dorosłych ;)) 6 grudnia jak to przyjęte jest w Polsce. Ale wbrew pozorom hiszpańskie dzieci nie są „poszkodowane”. Mają swoje święto w styczniu, a dokładniej 6 stycznia „Los Reyes Magos” (u nas znane jako święto Trzech Króli). A do tego dzień wcześniej, 5 stycznia, w godzinach popołudniowych po ulicach miast i miasteczek przechodzi „la Cabalgata de Reyes” (Orszak Trzech Króli). Całe rodziny wychodzą na spacer i towarzyszą orszakowi. Miałam okazję zobaczyć jak wygląda taka uliczna parada dwa lata temu na Wyspach Kanaryjskich. Dzieci i dorośli poprzebierani za postacie z bajek lub filmów, lub po prostu poprzebierani, jadą na platformach rzucając cukierki dzieciom.

Udało mi się zrobić kilka zdjęć, jednak było tak wiele osób, że co chwilę ktoś wchodził w obiektyw ;)

Cabalgata de Reyes Magos. Orszak Trzech Króli.

sobota, 5 grudnia 2015

Moje małe obsesje ;)

Obsesje fotograficzne mam na myśli ;) Jednym z moich hobby jest robienie zdjęć. Moją uwagę przyciągają często latarnie uliczne, okna, balkony. Te ostatnie zwłaszcza w Hiszpanii, wydają się być dużo bardziej kolorowe niż te w Polsce albo po prostu bardziej rzucają się w oczy.

Na początek kilka hiszpańskich miast.

Cádiz. Kadyks.

Na poprawę humoru - Mikołajek zawsze działa :)

Tak właśnie Hania, moja przyjaciółka, napisała na kolorowej kartce - zakładce, dołączonej do książki, którą mi przywiozła w prezencie ze Szwajcarii, "Les bagarres du Petit Nicolas". Wyczekał się nieco na mojej półce, ale i na niego przyszła kolej ;)

Jean-Jacques Sempé / René Goscinny, Les bagarres du Petit Nicolas, Gallimard Jeunesse, Paris, 2011

piątek, 4 grudnia 2015

Sewilla w prezencie urodzinowym

Pierwszego grudnia w ramach urodzinowego prezentu Mąż "porwał" mnie pociągiem do Sewilli (podróż z  San Fernando trwa tylko 1,5 godziny). Wiele osób, które znam jest zachwyconych czy może lepiej ujmując oczarowanych tym miastem. Owszem ma to "coś". Jednak bardziej przypadł mi do gustu Kadyks. Tak, jest dużo mniejszy niż Sewilla, tak, nie oferuje tylu rozrywek co Sewilla. Ale uważam, że właśnie dzięki temu jest bardziej kameralny. I Kadyks ma coś czego nie ma Sewilla: ocean i zatokę, i wieżyczki (torres miradores) na dachach domów, i plaże.  Nie jestem z tych co lubią się smażyć na plaży ale spacerkiem po niej nigdy nie pogardzę.

Río Guadalquivir. Rzeka Guadalquivir.

poniedziałek, 30 listopada 2015

Małże

I po raz kolejny będzie o jedzeniu :D I ponownie owoce morza: małże. Przyznaję bez bicia, że lubię wszelkiego rodzaju owoce morza i kiedy podzieliłam się tym moim lubieniem z Siostrą, jej komentarz powiedział wszystko w tej kwestii: "Fuj, fuj" ;)

Mejillones. Małże.
 

środa, 25 listopada 2015

Niedzielny obiad - „pulpo a la gallega”

Te słowa kojarzą mi się z rosołem (bądź pomidorówką) i schabowym z ziemniakami i surówką :D. Nie wiem ile osób niedzielny obiad kojarzy nadal w ten sposób. A może tak się przyjęło tylko w mojej rodzinie?  Z ciekawości zapytałam Męża czy w Hiszpanii niedzielny obiad jest kojarzony z jakąś konkretną potrawą, powiedział, że z tego co się orientuje to nie. Kojarzy się po prostu z obiadem w gronie rodzinnym :)

Wbrew temu co we wstępie post nie będzie o schabowym ;) Będzie o jednej z moich ulubionych hiszpańskich potraw. O „pulpo a la gallega” (ośmiornica po galicyjsku). Wprowadzamy z Mężem "naszą nową świecką tradycję" niedzielnego obiadu ;)

Danie to jest bardzo łatwe do przygotowania. Składniki są następujące:
- ziemniaki ugotowane w mundurkach i pokrojone w plasterki,
- ośmiornica ugotowana i pokrojona w plasterki (my kupujemy już gotową, mrożoną, wystarczy tylko rozmrozić i wrzucić na dosłownie pięć minut do wrzątku)
- papryka mielona pikantna i słodka
- sól (najlepsza jest gruba sól morska, ale można użyć tą, którą się ma pod ręką)
- oliwa z oliwek

Ingredientes. Składniki.
 

piątek, 20 listopada 2015

Kwiat aloesu

Aloes jak wygląda każdy z pewnością wie. Wiem i ja ;) Mam nawet jeden w doniczce. Kilka miesięcy temu go przesadziłam, a raczej odmłodziłam ;) I teraz jest naprawdę mały.

Dlaczego wspominam, że jest mały? Z bardzo prostej przyczyny, w San Fernando po raz pierwszy  zobaczyłam „aloes na wolności” ;) I jaki jest, każdy widzi :)
 
 

czwartek, 19 listopada 2015

Kadyks – najstarsze miasto Hiszpanii (III)

Dziś ostatnia część naszej wycieczki. Początek TUTAJ i kontynuacja TUTAJ.
Podążając wąskimi uliczkami Kadyksu dotarliśmy do Plaza de las Flores (Plac Kwiatów), który zawdzięcza swą nazwę straganikom, no dobrze budkom, z kwiatami, które są tam rozmieszczone.

Plaza de las Flores. Plac Kwiatowy.
 

poniedziałek, 9 listopada 2015

Kadyks – najstarsze miasto Hiszpanii (II)

Na początek kilka słoneczników dla mojej Siostry z okazji urodzin! :D


Kontynuujemy spacer po Kadyksie rozpoczęty TUTAJ. Po pikniku na Plaza de San Antonio dopełnionym „choco frito” (smażona mątwa, tak, tak, po polsku nie brzmi tak tajemniczo, ale smakuje tak samo dobrze;) ) udaliśmy się w kierunku zatoki, Bahía de Cádiz, przespacerowaliśmy się po Alameda Apodaca, malowniczej i bardzo zielonej promenadzie z widokiem na zatokę.

piątek, 6 listopada 2015

Suszarnia z widokiem

Kiedy mieszkałam z rodzicami i siostrą w bloku w Lublinie mieliśmy klucz (który dzieliliśmy z sąsiadami) i dostęp do tzw. suszarni. Jednak jako że nasze mieszkanie miało spory balkon praktycznie nigdy z niej nie korzystaliśmy. Dodatkowym „utrudnieniem” było to, że trzeba było do niej dotrzeć . Problemem nie było wjechanie windą na ostatnie, dziesiąte piętro i pokonanie dodatkowego półpiętra schodami, problem pojawiał się wraz z otwarciem drzwi. Za nimi znajdował się korytarz, słabo oświetlony a raczej praktycznie zawsze ciemny, ponieważ żarówki znikały w tajemniczych okolicznościach. Same suszarnie także były dosyć kiepsko oświetlone ale spełniały swoją funkcję. Pranie schło szybko.

I pewnie w mojej głowie pozostałby tylko taki obraz suszarni w bloku. Jednak miałam szczęście poznać suszarnie hiszpańskie ;) Najczęściej znajdują się na dachu budynku aczkolwiek spotkałam się też z suszarniami na patio. Jednak tylko te na dachu mają interesujące widoki. Rozwieszanie i zbieranie prania to sama przyjemność.

Suszarnia na dachu. San Fernando (Cádiz) 

czwartek, 5 listopada 2015

Kadyks – najstarsze miasto Hiszpanii (I)

Jako,  że pogoda nadal dopisuje, koniec października a temperatury nadal oscylują w granicach ok. 25 st. C, wybraliśmy się w przedostatni dzień października na całodniowe zwiedzanie Kadyksu :D Mimo że Kadyks nie jest dużym miastem, jeden dzień nie wystarczy aby zobaczyć wszystkie ciekawe rzeczy, atrakcje turystyczne i nacieszyć oczy pięknymi widokami.

W San Fernando, gdzie przebywamy obecnie, wsiedliśmy w autobus komunikacji miejskiej i już po 25 minutach wysiedliśmy na Plaza de España, w samym sercu Kadyksu. Jako ciekawostka, każde miasto i miasteczko hiszpańskie ma swoje „Plaza de España” (Plac Hiszpanii).

Jako pierwszy zobaczyliśmy monument upamiętniający uchwalenie konstytucji w 1812 roku.

Monumento a la Constitución de 1812

niedziela, 1 listopada 2015

Łąki, pola i ogródek ;)

Chwilowo najbardziej czasochłonnym (ale też bardzo przyjemnym) zadaniem jest porządkowanie zdjęć.  A przybywa ich bardzo szybko ;) Być może powinnam powrócić do zdjęć analogowych. Używając  „aparatu na kliszę” przynajmniej ograniczałam się w ilości „pstryków” :D
Tak więc przeglądając nieprzebrane ilości zdjęć znalazłam kilka moich ulubionych (niektóre z nich są tłem na pulpicie mojego laptopa).
Wiosną i latem, na polach i w ogródku można spotkać wiele wdzięcznych kwiatowych ( i nie tylko)„obiektów” :)  Nie pozostaje nic innego jak chwycić za aparat i do dzieła :D
 
 
Łąki majowe 

środa, 28 października 2015

Początki

Już kilkakrotnie zabierałam się za napisanie pierwszego posta. Jednak zawsze coś stawało mi na przeszkodzie ;) Z tego co widziałam na innych blogach powinnam napisać coś o sobie i o tym co zachęciło mnie do rozpoczęcia pisania bloga.

Obecnie przebywamy z Mężem na przedłużonych wakacjach. Po dziesięciu latach pracowania w korporacjach zdecydowaliśmy się odpocząć i zdecydować co chcemy robić dalej. Przez jakiś czas przebywaliśmy w Lublinie, moim rodzinnym mieście, które jeszcze z pewnością się pojawi na blogu. Obecnie jesteśmy w Andaluzji, w San Fernando miasteczku położonym niedaleko Kadyksu.
Postanowiłam założyć blog bo chciałam spróbować czegoś nowego. I to coś „nowe” będzie o wszystkim po trochu.

Na początek kilka zdjęć Lublina:

Zamek Lubelski