czwartek, 15 września 2016

„Trzynasty miesiąc poziomkowy” Krystyny Siesickiej

Ostatnimi czasy jakoś niefortunnie dobieram sobie lektury.
Wierzyłam (co więcej byłam przekonana), że książka Krystyny Siesickiej „Trzynasty miesiąc poziomkowy” przypadnie mi do gustu. Do tej pory pamiętam, że jej książki „Zapałka na zakręcie”, „Fotoplastykon” czy „Zapach rumianku” wywarły na mnie spore wrażenie. I było ono jak najbardziej pozytywne,  inaczej nie zdecydowałabym się na kupno tej książki.

Krystyna Siesicka, Trzynasty miesiąc poziomkowy, Akapit Press, Łódź, 2014

Książkę przeczytałam już jakiś czas temu i pamiętam, że strasznie mnie wymęczyła.  Ale jako że nie lubię zostawiać książek niedoczytanych to zebrałam się w sobie i dobrnęłam do końca. Męczyłam się okrutnie a książka liczy jedynie 152 strony.
Najbardziej irytował mnie sposób narracji, mam wrażenie, że są tam przynajmniej dwie narratorki, ale nie do końca można zidentyfikować (albo być może ja nie jestem w stanie tego zrobić) czy są to dwie różne osoby czy być może ta sama osoba ale cierpiąca na rozdwojenie jaźni.

„Sięgnęłam po torbę, wyjęłam lusterko i pod pretekstem, że zaglądam do niego, żeby wyprostować zawiniętą rzęsę, obejrzałam sobie nasz nowy wizerunek, to znaczy wizerunek mój i Izabeli.” (Krystyna Siesicka, Trzynasty miesiąc poziomkowy, Akapit Press, Łódź, 2014, str. 26)
 
„Stałam zdumiona, to znaczy stała zdumiona Mira i Izabela, albo ja, przed zamkniętymi na cztery spusty drzwiami «Przydrożnego barku».” (Krystyna Siesicka, Trzynasty miesiąc poziomkowy, Akapit Press, Łódź, 2014, str. 150) 
 
Ten sposób narracji wprowadzał niemały chaos w lekturze. Męczył mnie to do tego stopnia, że  zupełnie nie byłam w stanie skupić się na bohaterach powieści i ich historiach. Pomyślałam wobec tego, że być może nie byłam odpowiednio nastrojona do lektury. Albo czytałam ją w nieodpowiednim momencie. Sama nie wiem.
Postanowiłam wobec tego dać książce jeszcze jedną szansę. Niestety praktycznie od pierwszej strony to samo wrażenie chaosu i moja rosnąca irytacja. Tym razem książki nie doczytałam do końca.
 
Oto co udało mi się z książki wyłowić. Dwóch młodych mężczyzn: Tom i Gustaw prowadzą mały osiedlowy bar, o bardzo oryginalnej ;) nazwie Przydrożny barek.  Pozostałymi postaciami pojawiającymi się z mniejszą lub większą częstotliwością są osoby odwiedzające barek, oczywiście wpadają do niego aby się posilić. Specjalnością barku są koktajle owocowe serwowane przez okrągły rok w tym również poziomkowy, który okazał się na tyle ważny aby pojawić się w tytule. Mamy chłopców to będą również dziewczęta: Petra i Jaśmina. I tak oto pojawiają się dwie pary: Tom i Petra oraz Gustaw i Jaśmina. Oczywiście każda z tych czterech osób boryka się ze swoimi codziennymi problemami, które jednak stają się jakby mniejsze w momencie rozpoznania (właśnie rozpoznania, a nie poznania) swej drugiej połówki. Kolejną bohaterką jest dyrektorka pobliskiego liceum: Małgorzata, która za namową wirtualnego przyjaciela Beniamina postanawia zaprzestać pobierania łapówek od rodziców uczniów w postaci biżuterii, a co więcej zwrócić tą, którą już otrzymała. Jest Modesta, kolorowa starsza pani. I Mira – aktorka charakterystyczna., która jest tak charakterystyczna, że nie jestem w stanie zbyt wiele o niej powiedzieć ;) Chyba jedynie to, że jest siostrą Izabeli, narratorki (?) o rozdwojonej osobowości.

Żadna z historii opowiedzianych w książce mnie nie poruszyła ba! nawet nie zainteresowała mnie zbytnio.
Ale żeby nie było tak negatywnie to znalazłam dwie rzeczy, które spodobały mi się w tej książce: okładka i dania, wyśnione przez Gustawa, podawane w Przydrożnym barku.

A na koniec akcent humorystyczny, trafiłam na takiego kwiatka: jeść na kredkę. Jeżeli takie wyrażenie istnieje to bardzo bym chciała poznać jego znaczenie ;)
„Wolałaby też, (…), nie zastanawiać się nad stale rosnącym słupkiem zadłużenia u Toma i Gustawa, u których od dawna jadła na kredkę.” (Krystyna Siesicka, Trzynasty miesiąc poziomkowy, Akapit Press, Łódź, 2014, str. 23).

Wydaje mi się, że upłynie sporo czasu i wody w Wiśle zanim po raz kolejny sięgnę po jakąkolwiek książkę pani Siesickiej.
 
 
Zdjęcia i teksty są moją własnością i nie zezwalam na ich kopiowanie bez mojej zgody./ The photos and texts are my propriety and I don’t allow to copy them without my permission.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz