czwartek, 7 lipca 2016

Andaluzyjskie plaże – prowincja Kadyks

Andaluzja jest piękna! I niesamowita! No dobrze, przyznaję, nie znam całego regionu. Więc być może nie powinnam wypowiadać się tak kategorycznie ;) Ujmę to inaczej, subiektywnie: uwielbiam Andaluzję! Do tej pory miałam okazję (i przyjemność przede wszystkim) poznać nieco prowincję Malagi (od połowy lutego mieszkamy w miasteczku Benalmádena Costa) i prowincję Kadyksu. Mąż pochodzi  z Kadyksu dzięki temu już kilkakrotnie byliśmy w tamtych stronach.
Dane mi było również zobaczyć  Sewillę, Granadę i Alhambrę oraz pospacerować po Kordobie. Oprócz tego urządziliśmy sobie spontaniczny wypad z San Fernando w góry, w okolice Arcos de la Frontera (Sierra de Cádiz – Góry Kadyksu). 
Jak już wspomniałam mieszkamy w Benalmádena Costa. Z balkonu mamy widok na morze i plażę. Przyznaję, że nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek zamieszkam w Hiszpanii, a co dopiero, że takie widoki na co dzień będę mogła podziwiać ;) Mieszkanie tak blisko plaży ma również i swoje minusy, ale o tym może innym razem.

Vistas desde nuestro balcón. Widoki z balkonu.

Jak powszechnie wiadomo, plaża plaży nie jest równa. A zwłaszcza piasek na plaży ;) W związku z tym w jedną z niedziel udaliśmy się na poszukiwanie „złotego piasku” na plażach prowincji Kadyks. Uzbrojeni w kremy z filtrem, stroje kąpielowe, jedzenie na piknik, matę do siedzenia, a ja dodatkowo w kapelusz i okulary przeciwsłoneczne ruszyliśmy na Costa de la Luz (Wybrzeże Światła).
Tytułem wyjaśnienia dodam jedynie, że Costa de la Luz (Wybrzeże Światła) to wybrzeże atlantyckie w prowincjach Kadyks i Huelva a Costa del Sol (Słoneczne Wybrzeże) to wybrzeże śródziemnomorskie w prowincji Malaga.
 
Arena en la playa de Benalmádena. Piasek na plaży w Benalmadena.
 
Arena en la playa de Bolonia. Piasek na plaży Bolonia.
 
Postanowiliśmy pojechać na plażę zwaną Bolonia, niedaleko miasta Tarifa. Wycieczka okazała się długa bo dojazd zajął nam około półtorej godziny. Ale warto było :D Pomimo tego, że dosyć silnie wiało, co jest jedną  z cech charakterystycznych tej plaży i co przyciąga do niej windsurferów, postanowiliśmy po raz pierwszy tego lata zażyć kąpieli morskiej (a raczej chyba powinnam napisać oceanicznej;)). Mam nadzieję, że wkrótce to powtórzymy, bo pomimo tego, że nie pływam zbyt dobrze, bardzo lubię „taplać się” w wodzie. Kolejną cechą plaży Bolonia jest niesamowita przestrzeń. Jest bardzo  szeroka i co najważniejsze (przynajmniej dla mnie) przemysł turystyczny nie jest tam nachalny i nie wdziera się siłą na plażę. Pozostaje ona miejscem spokojnym gdzie można sobie posiedzieć, poleżeć, pospacerować nie będąc atakowanym zewsząd muzyką i zapachami gastronomicznymi. Z plaży owszem można zobaczyć budynki mieszkalne ale są one niewysokie i wtapiają się w krajobraz. Wypatrzyłam również dwa chiringuitos czyli plażowe bary ale były w pewnym oddaleniu od wody i nie trzeba było przekrzykiwać muzyki zeń dochodzącej ;)  Dodam również, że piasek na plaży jest drobny i bardzo przyjemnie się po nim spaceruje a w wodzie nie było kamieni ani skał.
 
Playa de Bolonia. Plaża Bolonia.
 
Playa de Bolonia. Plaża Bolonia.
 
Playa de Bolonia. Plaża Bolonia.
 
Playa de Bolonia. Plaża Bolonia.
 
Playa de Bolonia. Plaża Bolonia.
 
Playa de Bolonia. Plaża Bolonia.
 
Po kąpieli i spacerze po wietrznej plaży, dzięki któremu nawet nie musieliśmy użyć ręczników do osuszania się po wyjściu z wody stwierdziliśmy, że skoro już zajechaliśmy tak daleko to jeszcze wpadniemy na plażę zwaną Zahara de los Atunes.  Zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy dalej w głąb prowincji. Po drodze moim oczom ukazały się pola słoneczników. Dane mi było widzieć takie pola dawno temu we Francji i od tamtego czasu miałam nadzieję, że będę mogła ujrzeć je ponownie. I ujrzałam, oczywiście postój przy jednym z nich był obowiązkowy ;) Mąż znalazł małą zatoczkę gdzie mogliśmy się zatrzymać. Wypadłam z auta cała w skowronkach i tylko na wietrze niosły się ostrzeżenia Męża żebym uważała na samochody jak przez ulicę będę przechodzić, musiałam mieć szaleństwo w oczach ale to ze szczęścia ;) Jak już znalazłam się na słonecznikowym polu to i zdjęcia musiałam zrobić i dotknąć, i napatrzeć się na zapas. Słoneczniki już prawie przekwitały. Ale i tak ich widok sprawił mi ogromną radość.
 
Campo de girasoles. Pole słoneczników.
 
Girasol. Słonecznik.
 
Y más girasoles. I jeszcze więcej słoneczników.
 
 Campo de girasoles. Pole słoneczników.
 
Po tym krótkim (przynajmniej w moim mniemaniu) postoju ruszyliśmy w dalszą drogę do Zahara de los Atunes. Jako, że było już nieco późno (a przed nami jeszcze ponad półtorej godziny drogi powrotnej z Zahara de los Atunes) stwierdziliśmy, że rzucimy okiem na plażę i zobaczymy nieco miasteczko. Ostatecznie okazało się, że miasteczko zobaczyliśmy nieco dokładniej niż plażę (!). Plaża ta, podobnie jak i Bolonia, nie jest opanowana przez przemysł turystyczny i jest na niej dużo przestrzeni. Ludzie nie siedzą jedni na drugich ;) Zaskoczyło mnie jedynie, że przy wyjściu z plaży nie było pryszniców, żeby opłukać się z piasku. A poza tym same pozytywne wrażenia i wszechogarniający spokój. Dla osób, które nie przepadają za ściskiem i zgiełkiem plaże te są istnym rajem ;)

Playa de Zahara de los Atunes. Plaża Zahara de los Atunes.
 
Playa de Zahara de los Atunes. Plaża Zahara de los Atunes.
 
Playa de Zahara de los Atunes. Plaża Zahara de los Atunes.
 
Playa de Zahara de los Atunes. Plaża Zahara de los Atunes.
 
Po krótkim spacerze po plaży stwierdziliśmy, że zamiast od razu udać się w drogę powrotną powłóczymy się nieco po miasteczku. Co za widoki! ;)
 
Zahara de los Atunes - pueblo. Miasteczko Zahara de los Atunes.
 
Zahara de los Atunes - pueblo. Miasteczko Zahara de los Atunes.
 
Zahara de los Atunes - pueblo. Miasteczko Zahara de los Atunes.
 
Zahara de los Atunes - pueblo. Miasteczko Zahara de los Atunes.
 
Zahara de los Atunes - vistas al faro. Zahara de los Atunes - widok na latarnię morską.

 
Zahara de los Atunes - pueblo. Miasteczko Zahara de los Atunes.
 
Niestety czas płynął nieubłaganie i musieliśmy udać się w drogę powrotną do Malagi. Kosztowało nas nieco trudu wydostanie się z miasteczka, bo uliczki były bardzo wąskie a do tego roboty drogowe. Ale podążaliśmy za innymi samochodami wychodząc z założenia, że osoby w niech nie znalazły się tam tak całkiem przypadkiem ;) Założenie okazało się słuszne i już po chwili wydostaliśmy się na główną drogę. 
Ostatnim przystankiem naszej krótkiej wycieczki był Mirador del Estrecho czyli punkt widokowy z którego można zobaczyć Afrykę, Cieśnina Gibraltarska (Estrecho de Gibraltar) ma w tym miejscu szerokość jedynie 14 km! Widoczność tego dnia nie była być może rewelacyjna ale Afrykę udało mi się dostrzec i uwiecznić na zdjęciu.
 
El Estrecho de Gibraltar. Cieśnina Gibraltarska.
 
Po tym ostatnim postoju udaliśmy się już prosto do domu. Na następny dzień mieliśmy zaplanowaną wycieczkę do Kordoby :)
 
 
Zdjęcia i teksty są moją własnością i nie zezwalam na ich kopiowanie bez mojej zgody./ The photos and texts are my propriety and I don’t allow to copy them without my permission.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz